Hejo, dzisiaj opowiem wam co się u mnie działo przez ten czas kiedy nie dodawałam wpisów w tej zakładce :) Zacznę od tego, że pracuję w H&M. Na zlecenie. Pierwszą umowę miałam na ok. 2 tygodnie w związku z otwarciem nowego sklepu u nas w Zielonej Górze w Tesco. Powiem wam, że podobała mi się ta praca :) Godziny były ustalone wcześniej i było to najczęściej od 8 do 16, czasem od 7 do 15. Naszym zadaniem było zatowarowanie całego sklepu, czyli otwieranie boxów z dostawami, wieszakowanie rzeczy, klipsowanie (zakładanie magnesów), sortowanie, wożenie ubrań na sztangach na poszczególne działy, układanie, składanie itp itd. Najwięcej czasu zajmowało chyba klipsowanie (robiłam to kilka dni pod rząd). Co jest ważne, klipsy musiały być na każdej rzeczy w określonym miejscu jedną częścią do przodu w zależności od rodzaju rzeczy. No i jak jakiś rodzaj ubrania (np. takie same pomarańczowe swetry) wisiał na wieszaku to klipsy musiały być mniej więcej równo w linii poziomej na tych ubraniach. Wystająca część magnesu nazywa się ufo i ona przy większości ubrań powinna być z przodu, a ta druga ze szpilką to szpilka xd Często było tak, że ktoś coś źle zaklipsował i trzeba było przeklipsowywać potem przy kasie. Tak samo było ze zmienianiem wieszaków. Na końcu przez ostatnie dwa dni robiliśmy garment care, czyli ułożenie wszystkich rzeczy, które były już na sali sprzedaży według wskazówek menagera. Polegało to na tym, żeby ubrania były ułożone rozmiarówką od najmniejszego rozmiaru do największego. Wieszaki miały być w równej odległości od siebie obrócone w tą samą stronę, metki schowane, troczki założone na wieszaki, sznurki od bluz (najczęściej męskich) zawiązane na kokardkę, a rękawy ułożone w 'efekt wiatru' :) Spodnie nie mogły wystawać poza wieszak, a te "klipsy" na których one wiszą musiały być ustawione z każdej strony tak samo równo, żeby było idealnie i pięknie xd Dodatkowo (żebyście mieli świadomość) na sklepie są różne rodzaje wieszaków. Osobne są do ubrań z działu dziecięcego, osobne do innych działów i jest kilka rodzajów wieszaków do spodni. Wszystkie mają swoje nazwy :) Bluzy i swetry, które leżą na półkach składaliśmy od kartki A4, która została w ubraniach. Robiliśmy tak tylko na otwarcie, żeby ładnie wyglądało. Potem wiadomo, że nikt tego nie będzie robił, bo to jest bardzo niepraktyczne. Klienci przyjdą i kartki będą się walały po całym sklepie... Byliśmy podzieleni na grupy, codziennie inne i każda grupa była na innym dziale lub robiła różne zadania. Działów jest 7: męski, hennes (ubrania z metką L.O.G.G.), everyday (basic), modern (ze srebrną metką), divided, kiko (dziecięcy) i bejbiki (ten z ciuchami dla najmniejszych). Oprócz oczywiście kierowników, osób zatrudnionych na umowę o pracę i zlecenie było dużo ludzi z zewnątrz (z drugiego sklepu oraz z innych miast), np. dekoratorzy i supporty. Dekoratorzy zajmowali się budową poszczególnych działów, czyli decydowaniem gdzie jakie rzeczy powinny wisieć. Najgorszą robotę mieli ci z działu dziecięcego... Tam jest najwięcej pierdół. Jednego dnia pracowałam z tamtymi dekoratorkami. Najpierw kazały mi przewiesić wszystkie kapcie, buty, czapki, szaliki i rękawiczki, a koleżance wszystkie akcesoria typu kosmetyczki, naszyjniki, opaski i inne pierdoły. Potem stwierdziły, że kapcie pójdą na samą górę na ścianę. Przewiesiłam. Okazało się, że jednak nie i mam przenieść na dół. Przeniosłam. Potem zaczęły się rajstopy... Przewieszałam całą ścianę rajstop chyba z 5 razy, bo im nie pasowało kolorystycznie. A i tak parę dni później te rajstopy były już całkiem gdzie indziej :) Najlepszy był chyba garment care, szczególnie na kiko, bo dosyć szybko mi to szło i podobał mi się efekt końcowy. Przeklipsowywanie rzeczy przy kasie i przewieszanie ubrań też było spoko. Podoba mi się też muzyka w sklepie. Dobrze czuję się w większych przestrzeniach, więc to też było na plus. Najgorsze było składanie bluz i swetrów od kartki i naklejanie tych taśm z rozmiarem, bo bolały mnie od tego plecy i klipsowanie, bo często wbijałam sobie przez przypadek szpilki w palce :/ Wiecie, że jeżeli nie ma wystarczającej ilości np. bluz na półkach, a zostaje puste miejsce to tam kładzie się takie poduszki, które wyglądają jak takie same złożone bluzy? Też nie wiedziałam xd Codziennie mieliśmy pół godziny przerwy na której szliśmy do kuchni na śniadanie. Była jedna osoba odpowiedzialna za zakup produktów. Na śniadanie były zawsze świeże bułki z Tesco, szynka, sery, parówki, warzywa, pasty, łosoś, śledzie... Nawet Nutella. Ogólnie wszystko xd Słodycze też codziennie były i można było sobie wziąć np. cukierki na salę na zapas. Do tego była herbata, woda i różne soki... Ogólnie to na co dzień tak nie ma xd Tylko przy przygotowaniach do otwarcia sklepu. Jeśli jesteście ciekawi czym różni się w H&M umowa zlecenie od umowy o pracę to już mówię. Osoby zatrudnione na umowę o pracę obsługują kasę, mają zniżkę pracowniczą i grafik pracy. Zlecenie tego nie ma. Osoby na zlecenie przychodzą wtedy kiedy są potrzebne. Teraz to wyglądało inaczej dlatego, że to dopiero były przygotowania do otwarcia, więc wszyscy przychodzili na te same godziny i mieli taki sam wymiar czasu pracy. Teraz od 1 grudnia będę na kolejnym zleceniu, bo etaty na umowę o pracę są zajęte. Ale teraz będę w Focusie. Zostałabym chętnie w Tesco, ale niestety stamtąd nie mam autobusu do domu, szczególnie wieczorem. Musiałabym często wracać pieszo pół godziny, a w weekendy chodzić też pieszo do pracy. Nie byłoby problemu, gdyby była teraz wiosna albo lato, bo droga jest przyjemna i szybko się idzie. Jednak idzie zima i czasem zimą naprawdę ciężko jest wytrzymać nawet 5min na dworze... No i wam jeszcze nie powiedziałam. Otwarcie nowego sklepu w Tesco jest już 1 grudnia. Pierwszych 50 klientów dostanie bony na 50zł, a dla wszystkich będzie 20% zniżki za zakupy powyżej 100zł. Ostatnio też dostałam zlecenie na przetłumaczenie ofert biur podróży. Dzisiaj właśnie skończyłam pierwsze 4 strony, a później mam dostać kolejne 50 do przetłumaczenia. Także mam teraz co robić :) Te 4 strony to była oferta wycieczki do Rosji, opis atrakcji, plan podróży i różne niezbędne informacje na temat np. zakwaterowania. Tłumaczę z angielskiego na polski. Muszę jeszcze koniecznie skończyć moje rysunki do kalendarza DIY. Zostało mi ich 6x2. Koniecznie do końca grudnia. No i też ostatnio znalazłam parę pomysłów na dekoracje i prezenty świąteczne, które bardzo chcę wykonać. Część z nich na pewno pokażę wam na blogu :) Jakoś w połowie grudnia chciałabym też wybrać się albo do Poznania albo do Wrocławia. Jeszcze zobaczę gdzie, bo to zależy ;)
Od jakiegoś czasu bardzo bym chciała nauczyć się tańczyć cutting shapes. Cały czas chodzi mi to po głowie, ale jakoś nie mogę się zebrać, żeby nauczyć się tych kroków -,- Ostatnio też eksperymentowałam parę razy z makijażem :3 Czasem lubię się mocno pomalować, ale nie wychodzę tak z domu. Ostatnio wyszłam xd Ale i tak zmieniłam pomadkę na mniej intensywną i nie miałam konturowania. Co to wpisów o kosmetykach to mam parę zrobionych na zapas i piszę nowe w wolnym czasie :) Mam kilka przygotowanych kolejnych części kolekcji moich pomadek, a teraz tworzę swoją kosmetyczną wishlistę nr 2. Napisałam w niej też update poprzedniej wishlisty, która już jest na moim blogu.
Myślę, że na dzisiaj to wszystko. Nie napisałam wam jeszcze o paru rzeczach, między innymi o tym, że przed pracą w H&M byłam na "szkoleniu", a raczej dniu próbnym w restauracji jako kelnerka. Zrezygnowałam z tej pracy i nie żałuję. Opowiem wam o tym następnym razem :)
Do zobaczenia!
1 Comment
hennes
9/1/2023 10:50:26 pm
Super opis dnia w hm! Pozdrawiam, życzę miłego dnia i samych sukcesów :3
Reply
Leave a Reply. |