Na początek powiem, że ciężko było zrobić zdjęcia tej paletce, bo zarówno opakowanie na zewnątrz jak i sama paletka wszystko odbija. Tę paletę wygrałam w konkursie JOY razem z innymi kosmetykami tej marki. Można ją kupić w perfumeriach Sephora. Kosztuje ona 132zł, więc jest już zaliczana do tych profesjonalnych. Nie jest zbyt popularna, przynajmniej nie wśród youtubowych makijażystek i makeup guru z zagranicy. Tak by the way, zaczęłam się zastanawiać od czego zależy to co promują najpopularniejsze makijażystki. Zauważyłam, że na wielu kanałach w tym samym czasie są pokazywane te same produkty. Np. ostatnio panuje trend na makijaż oczu w ciepłych barwach i bardzo promowana jest paleta Sweet Peach z Too Faced (to akurat rozumiem, bo wyszła niedawno i jest to chyba edycja limitowana, ale nie jestem pewna - kosztuje 189zł) oraz Cocoa Blend z Zoevy (89zl). Z tym, że Zoeva wypuściła tę paletkę już dosyć dawno, a wszyscy się nią zachwycają teraz. No nieważne, taka dygresja tylko. Wróćmy do bareMinerals. BareMinerals jest amerykańską marką, która istnieje na rynku ponad 35 lat i jak sama nazwa wskazuje, produkuje kosmetyki mineralne. Ich głównym celem jest poprawa oraz przedłużenie zdrowia i życia kobiet właśnie poprzez produkcję naturalnych kosmetyków, które nie uczulają i nie szkodzą skórze. SKŁADNIKI (są napisane z tyłu opakowania, ale u mnie na zdjęciu dokładnie nie widać): BORON NITRIDE, LAUROYL LYSINE, CALCIUM ALUMINUM BOROSILICATE, MAGNESIUM MYRISTATE, ORYZA SATIVA (RICE) LIPIDS, SILICA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, ALARIA ESCULENTA EXTRACT, ALGAE EXTRACT, CAFFEINE, BORAGO OFFICINALIS SEED OIL, CUCUMIS SATIVUS (CUCUMBER) FRUIT EXTRACT, TIN OXIDE, MANNITOL, DIATOMACEOUS EARTH, ZINC SULFATE, CHLORPHENESIN. MAY CONTAIN (+/-): MICA, CARMINE (CI 75470), TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), IRON OXIDES (CI 77491, CI 77492, CI 77499), ALUMINUM POWDER (CI 77000), BISMUTH OXYCHLORIDE (CI 77163), BRONZE POWDER (CI 77400), CHROMIUM HYDROXIDE GREEN (CI 77289), CHROMIUM OXIDE GREENS (CI 77288), COPPER POWDER (CI 77400), FERRIC AMMONIUM FERROCYANIDE (CI 77510), FERRIC FERROCYANIDE (CI 77510), MANGANESE VIOLET (CI 77742), ULTRAMARINES (CI 77007). MONEYMAKER, BOARDROOM, PAYDAY, MAGNATE & GET AHEAD: BORON NITRIDE, LAUROYL LYSINE, MAGNESIUM MYRISTATE, ORYZA SATIVA (RICE) LIPIDS, SILICA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, ALARIA ESCULENTA EXTRACT, ALGAE EXT Bardzo spodobało mi się opakowanie. Jak można zobaczyć na pierwszym zdjęciu, w środku są aż trzy różne propozycje makijażu oka tą paletką razem z oznaczeniem w którym miejscu użyć danego cienia. Ciekawym pomysłem jest również to, że kartonik można otworzyć na dwa sposoby. Pierwszy to taki jak na pierwszym zdjęciu, czyli otwieramy do góry jak czekoladki. Drugi sposób to otwarcie z przodu (drugie zdjęcie na górze), czyli tak jak normalnie otwiera się kartonik z paletą. Ja wolę ten pierwszy sposób, bo jestem wtedy pewna, że nic mi przez przypadek nie wyleci. No i mam ładniejszy widok :) Jak już napisałam na początku, paletka jest plastikowym złotym lustrem i wszystko się w niej odbija. Między innymi to nadaje jej taki luksusowy look ;) Minusem jest niestety to, że szybko się rysuje i widać na niej wszystkie odciski palców. Ale przejdźmy już do zawartości, bo to jest najważniejsze. Jeszcze tylko szybkie zdjęcie z tyłu, gdzie mamy nazwy wszystkich cieni: W paletce znajduje się 8 neutralnych cieni, lusterko oraz dwustronny pędzelek. Jest tutaj siedem matowych cieni i jeden błyszczący (zaraz zobaczycie je na zdjęciach). Jeśli mam być szczera to po pierwszym użyciu byłam bardzo niezadowolona z tego jak te cienie się zachowują na mojej powiece. Dokładniej to chodzi mi o cień Get Ahead, który jest jasnym brązem. Na początku miał bardzo słabą pigmentację i musiałam nakładać go dużo, żeby cokolwiek było widać na całej powiece. Dodatkowo był bardzo suchy i ciężko było mi go rozblendować. Jednak po kilku użyciach coś się zmieniło i już ma cudowną pigmentację. Nie wiem, może ta wierzchnia warstwa była jakaś uszkodzona i musiałam ją najpierw zetrzeć. Jeśli chodzi o inne kolory, np. ten błyszczący złoto-perłowy cień o nazwie Schmooze (nie wiem czemu z tyłu na etykiecie ma taki dziwny kolor) to jestem nim zachwycona <3 Jest bardzo napigmentowany i pięknie wygląda na powiece. Również cień Moneymaker bardzo mnie zaskoczył. Nabierając go na pędzelek nie spodziewałam się takiej pigmentacji (po rozczarowaniu jasnobrązowym cieniem) i takiego koloru jaki dostałam. Miałam wtedy zamiar zrobić sobie coś delikatnego, a wyszło ciemnozielone smoky O.O Im więcej używam tej paletki tym łatwiej mi się z nią pracuje. Cienie są suche, z wyjątkiem tego jednego błyszczącego, nie osypują się i bardzo długo wytrzymują na powiece. Trwałość i kolor to ich zdecydowane plusy. Wybaczcie za odbicie moje i mojego telefonu, ale nie mogłam zrobić inaczej tego zdjęcia. Bardzo podoba mi się folia z napisem Hello. Wywołuje taki przytulny i ciepły nastrój (dlatego jej nie zdejmuję) :) Ogólnie cała paletka jest w całości dopracowana zarówno pod względem jakości cieni, doboru kolorystycznego jak i wyglądu opakowania oraz jego zawartości. Tu jest po prostu wszystko czego potrzeba do zrobienia dobrego dziennego makijażu oraz wprowadzenia w dobry nastrój na początek dnia. Jedynie pędzelek nie przypadł mi do gustu, dlatego że część po prawej stronie ma raczej twarde włosie, a część po lewej jest dla mnie za mała. Zamiast niego do nakładania cieni używam albo pędzelka z Aliexpress albo dwustronnego z firmy Bling (ok. 8-10zł). Natomiast do blendowania biorę mój kochany pędzelek z Makeup Revolution (10zł). To by było na tyle na dzisiaj. Zapraszam do komentowania, dzielenia się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Piszcie jakie są wasze ulubione paletki cieni i jakie kolory lubicie :) Zapraszam też do zadawania pytań na stronie głównej. Do następnego wpisu!
0 Comments
Leave a Reply. |