Pierwszy wpis w Nowym Roku... W sumie to nie myślałam nad tym, żeby było to coś wyjątkowego, dlatego że to jest ten pierwszy post. Po prostu piszę dalej i dzisiaj podzielę się z wami tym co przyszło mi do głowy przez ostatnie dni :) Będzie o dzienniczku-pamiętniku, postanowieniach, sile, filmie który ostatnio obejrzałam, nowym kanale na YT który odkryłam, o trzech drogach do czucia się wartościowym... Najpierw opowiam wam co się u mnie działo od świąt. Właściwie to za bardzo nic się nie działo. Praktycznie cały czas byłam chora. I jestem dalej, ale czuję się już dużo lepiej :) W środę po świętach poszłam do lekarza, bo ból gardła w ogóle mi nie przeszedł, a dodatkowo dostałam katar i zatkały mi się uszy. Okazało się, że to nie jest zwykłe przeziębienie i dostałam antybiotyk. Jutro biorę go już ostatni dzień, a potem przez chyba miesiąc codziennie będę brać biotyk (do końca opakowania). Już jest dużo lepiej, dlatego że gardło mnie nie boli, ale jeszcze został katar i zatkane uszy. Na szczęście jestem w stanie już wyjść z domu, bo przez 6 dni nawet nie było o tym mowy. Sylwestra też spędziłam w domu. Ale to był pierwszy dzień kiedy z niego wyszłam od wigilii xd Z wiadomego powodu. Zrobiłam sobie eksperymentalny make-up (ostatnio uczę się malować sobie oczy, bo coś mi to niezbyt dobrze idzie jak na razie) i poszłam z mamą do... Tesco na zakupy. Zrealizowałyśmy bon na 100zł, który już dawno wygrałam w ich konkursie na fb. Poszło na zwykłe produkty takie jak jedzenie itp. bo nie było nic takiego co bym bardzo chciała. Wieczorem nauczyłam się kolejnego tematu na test z gramatyki kontrastywnej, wzięłam koc i usiadłam z rodzicami przed telewizorem w niezbyt przyjemnej (jak zwykle) atmosferze. Wszystko byłoby stabilnie i w miarę ok gdyby nie to, że wpadłam na pomysł, żeby pooglądać sobie zdjęcia znajomych na Instagramie i zobaczyć jak się bawią na sylwestra... Przesiadywanie tam zawsze źle na mnie wpływało i dlatego też nie robię tego często. Tym razem jednak dzięki tym zdjęciom uświadomiłam sobie jeszcze dobitniej jakie mam zjebane życie. A raczej, że go nie mam. Także weszłam w Nowy Rok z wielkim dołem i pesymistycznym nastawieniem. Jak zawsze dużo osób robi sobie postanowienia noworoczne. Ja raczej nie jestem z tych osób, bo po prostu patrzę na to realistycznie (albo pesymistycznie xd). Jednak jest aż za dużo rzeczy, które powinnam zmienić w sobie i w swoim życiu. Postanowiłam jednak zająć się na początek tymi najbliżej w czasie i najłatwiejszymi do zrealizowania, żeby uniknąć rozczarowań i potwierdzenia tego, że jednak jestem do niczego. 1. Będę prowadzić Moje Q&A (o którym wam zaraz opowiem) i od razu zapisywać plusy każdego dnia oraz co fajnego udało mi się zrobić w danym dniu. Może to mnie zmotywuje do tego, żeby nie mieć "pustych" dni bez żadnego wspomnienia, które tylko przelatują między palcami... 2. Będę troszkę bardziej udzielać się na zajęciach :) Na początku studiów odpowiadałam na pytania i odzywałam się, a teraz już nie. Przydałoby się nad tym popracować. Mam nadzieję, że dzięki temu zajęcia będą mnie mniej męczyć. 3. Z tym postanowieniem trochę ryzykuję... Nie jestem pewna czy chcę je realizować, ale z drugiej strony ono otworzy mi drogę do realizacji pozostałych. Mniej siedzenia na telefonie. 4. W tym roku zrealizuję cały program "Zostań fit w 180 dni". W tym roku... Musi mi się udać :D Harry Styles - Dynasty To teraz opowiem wam o moim dzienniku. Nazywa się Moje Q&A i można go kupić w Empiku. Wygląda tak: Zdjęcie pochodzi z mojego profilu na Instagramie. Jest to 3-letni dziennik w którym na każdej stronie znajduje się data jak w kalendarzu, obok jest pytanie, a na dole miejsce na 3 odpowiedzi na każdy rok. Miejsca jest dosyć, żeby jeszcze dopisać tam coś innego. Podoba mi się to, że nie wszystkie strony wyglądają tak samo. Pytania czasem są proste, a czasem skłaniają do refleksji. W środku dziennik prezentuje się tak (sorki za zdjęcia, ale były robione przy sztucznym świetle): P.S. Piórnik jest z Aliexpress jakby ktoś był zainteresowany ;) Odkryłam (w sumie to już dawno, ale ostatnio jakoś bardziej to do mnie dotarło), że jedną z oznak wewnętrznej siły jest niebłaganie o miłość, uwagę i zainteresowanie. Jest nią też niepotrzebne nietęsknienie za ludźmi. Dlatego tak myślę, ponieważ gdy bardzo chcemy, żeby ktoś na nas zwrócił uwagę, zainteresował się nami itp. (zwłaszcza ktoś konkretny), tęsknimy za rozmową z kimś, przytuleniem itp., a nie ma na to realnej szansy to automatycznie stawiamy siebie w roli ofiary i kogoś "potrzebującego". Mam nadzieję, że to nie zabrzmiało jak jakaś ideologiczna wypowiedź jakiegoś nazisty odartego z uczuć czy coś... xd Nie mam też na myśli tego, żeby w ogóle zapomnieć o jakiejś osobie za którą się tęskni czy w ogóle o tym nie myśleć. Bo np. u mnie takie skrajności są możliwe xd Ale na pewno nie w tym przypadku. Po prostu nie można przekraczać pewnej granicy, bo wtedy można bardzo łatwo zepsuć sobie humor na cały dzień, stracić całą energię i ciepło w sobie. A jak energię to i siłę. Potem ciężko jest to odzyskać. The Chainsmokers & Alan Walker ft. Miley Cyrus - You Can Jeśli już jesteśmy w takich tematach to podzielę się z wami również innym spostrzeżeniem tym razem dotyczącym poczucia, że jest się wartościowym i kochanym. Jak na razie odkryłam trzy drogi, które mogą sprawić, że będziemy się tak czuć. Pierwszą z nich jest wiara w Boga. Tę drogę bardzo dobrze zobrazowała mi koleżanka Konstancja. Polega ona na tym, że człowiek uważa Boga za króla wszechświata, wierzy, że jest Jego dzieckiem i jest przez Niego bezgranicznie kochany. To, że człowiek rozmawia w myślach z samym Bogiem, najważniejszą istotą we wszechświecie i tworzy z Nim relację buduje ogromne poczucie bycia wartościowym i dzięki temu pozwala na większą pewność siebie. Jeśli chodzi o mnie to próbowałam tego sposobu, ale niestety mnie zawiódł. Może innym razem napiszę dlaczego. Kolejną drogą jest miłość między ludźmi. Dzięki miłości i uczuciom człowiek potrafi niesamowicie podnieść swoje poczucie własnej wartości dlatego, że druga osoba pokazuje i mówi mu o tym jak wiele ten człowiek dla niej znaczy. Świadomość, że jest się kochanym pozwala na więcej pewności siebie i odwagi. To tak jak w przypadku Boga tylko, że tutaj zamiast Boga mamy drugiego człowieka. Ten sposób jest według mnie zawodny dlatego, że nigdy nie możemy być pewni czy ten drugi człowiek nie odejdzie i nie zburzy tak długo budowanego poczucia wartości... No i trzecia droga to poleganie na sobie. Jest to droga o której nie mogę niestety dużo powiedzieć, bo jeszcze jej nie poznałam. Chodzi tu o to, że sami tworzymy swoją wartości nie przeglądając się w innych osobach. Tylko jeszcze niestety nie wiem jak tego dokonać. A teraz zmieniając temat, chciałabym polecić wam film. Obejrzenie filmu zdarza mi się niestety raz na ruski rok. Weszłam sobie na "Filmy, które warto obejrzeć" na fb i wybrałam "American Beauty". Opowiada o mężczyźnie, jego żonie i dorastającej córce. Mężczyzna jest wypalony, a jego relacje z żoną już dawno się zepsuły. Więcej nie mogę zdradzić dlatego, że film jest pełen zaskakujących zwrotów akcji i nie chcę zaspoilerować żadnego z nich :) Film nie koncentruje się wyłącznie na jednej postaci. Obejmuje historie kilku osób w mniej więcej jednakowym stopniu. Nie jest w ogóle nudny i typowy. Najbardziej na świecie nie spodziewałam się takiego zakończenia :) Polecam! Na sam koniec również chciałabym wam coś polecić. Jest to kanał na YouTubie pewnego bardzo zdolnego 17-letniego chłopaka z Kanady, który śpiewa różne covery. Tym chłopakiem jest Alexander Steward. Myślę, że jest bardzo profesjonalny w tym co robi i ma niesamowity talent. Poniżej dodaję kilka piosenek w jego wykonaniu:
Na dzisiaj to już wszystko. Mam nadzieję, że wpis się podobał! Zapraszam do komentowania tutaj i zadawania pytań na stronie głownej! Do zobaczenia! :) By the way, jestem ciekawa czy czasem tu wchodzisz i czytasz to co ja piszę, czy czasem o mnie myślisz i wgl.. Nie wkręciłam się, bo wiem że nie mogę ;) Ale i tak za tym tęsknię. Chcę Ci powiedzieć o wielu rzeczach.
0 Comments
Leave a Reply. |