Hejo, nie lubię pisać wstępów, ale dzisiaj będzie o tym co ostatnio się u mnie działo i o wpływie niskiej samooceny i braku pewności siebie na moje życie. Wieeem, mam duże zaległości na moim blogu. Aż musiałam sprawdzić kiedy były jakieś aktualizacje z mojego życia. I nie wiem teraz od czego zacząć. To może... od końca, czyli od świąt. Powiem wam, że dużo bardziej czułam świąteczną atmosferę przed świętami niż w trakcie i po. Prezenty kupiłam w listopadzie i bardzo się z tego cieszę, bo potem nawet nie miałam ochoty już niczego szukać. Na wigilię jak co roku pojechaliśmy do babci (i do reszty rodziny, ale zawsze mówimy, że jedziemy do babci. A własnie akurat babci nie lubię xd). Moja ciocia jak co roku zrobiła przepyszne uszka, ciasta i pierogi <3 (inne potrawy też, ale tamte były najlepsze). Bawiłam się też z kotami wujka, które wyjątkowo były bardzo towarzyskie. Pozostałe dni spędziłam w domu. Przestawiłam się na tryb wstawania o 10 i chodzenia spać o 2 w nocy :/ Raz sobie nastawiłam 4 budziki, bo naprawdę chciałam wcześniej wstać, ale 2 wyłączyłam i zaraz zasnęłam, a pozostałych 2 nawet nie pamiętam, żeby dzwoniły, bo tak mocno spałam ;p Na szczęście chociaż teraz do pracy udaje mi się wcześniej wstawać (ale i tak mam na popołudnie hehe). Ostatnio mam pełno problemów... W ogóle nie pamiętam kiedy miałam taki okres, że nie było w moim życiu żadnego większego problemu. Jak nie jest to problem związany z pracą albo pieniędzmi, to ze zdrowiem fizycznym, a jak nie ze zdrowiem fizycznym to ze zdrowiem psychicznym. Ostatnio miałam wszystkie te problemy na raz. W październiku i w listopadzie miałam uraz kolan, chodziłam na zabiegi i miałam L4 przez 2 tygodnie. A w grudniu dostałam wypowiedzenie w pracy bez żadnego konkretnego powodu... Które było zaplanowane wcześniej, bo grafik na grudzień miałam już ułożony pod nie... Razem z urlopem i wgl. Do tego doszły problemy z jelitami i ogólnie z całym organizmem. W dodatku nie miałam siły na nic i byłam cały czas zmęczona. Nawet nie miałam siły zrobić prania ani posprzątać swojego pokoju... Ratują mnie tylko tabletki na stres (Stress Control marki Olimp jakby ktoś był ciekawy), które dodają mi energii. Chociaż po nich jestem w stanie cokolwiek zrobić. Ale wracając do tego wypowiedzenia... Przyszłam do pracy po urlopie przed świętami, bo zostały mi 4 dni pracy do końca. Kierownik mnie wezwał, przeprosił i powiedział, że "źle mnie ocenił" i może mi anulować wypowiedzenie. Nadal nie wiem o co mu chodziło, ale zgodziłam się pracować dalej... Ostatnio też dużo myślałam o tym dlaczego z niektórymi ludźmi nie umiem normalnie porozmawiać, stresuję się jak mam coś powiedzieć, jestem mega poważna albo unikam tych osób. Już jakiś czas temu odkryłam, że problem leży w mojej bardzo niskiej samoocenie i pewności siebie. Nie umiem swobodnie gadać z tymi, którzy są pewni siebie i których uważam za dużo lepszych ode mnie. Dużo na ten temat pisałam we wpisie po angielsku na temat fobii społecznej. Próbując normalnie, swobodnie porozmawiać z takimi ludźmi, podświadomie wiem, że jestem gorsza od nich, boję się że się ośmieszę jak coś powiem i że oni sami mnie uważają za śmiecia, nie lubią mnie i zaraz mnie obrażą. To wszystko siedzi w mojej podświadomości, a na zewnątrz wychodzą fizyczne objawy nad którymi nie mam żadnej kontroli, czyli stres, panika i wszystko co wymieniłam w tamtym wpisie po angielsku. To wszystko zaszło już tak daleko, że nie mam pojęcia jak wykorzenić to przekonanie o własnej bezwartościowości, które już wrosło we mnie tak głęboko, że przejęło kontrolę nad moim życiem. W tamtym wpisie mogliście przeczytać artykuł w którym było opisane co przeżywa pacjent chory na fobię społeczną stojąc w kolejce po bilet na pociąg: "Co ludzie o mnie sądzą, pewnie myślą, że jestem głupi, że tu stoję i kupuję bilet. Pewnie mnie wyśmieją, gdy usłyszą, że chcę jechać do Radomia. Bo kto by jechał do Radomia” Napisałam tam, że po przeczytaniu tego zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam takiego problemu kupując bilet, bo nikt mi nie powiedział, że jest coś złego w tym, że chcę gdzieś pojechać. Jakby nikt (czyt. moja mama) mi przez całe życie nie mówił, że coś jest ze mną nie tak, że jestem taka czy siaka i mnie ciągle nie krytykował to pewnie nie uważałabym siebie za kogoś gorszego i umiałabym rozmawiać z każdym. Jakby nikt mi nie mówił, że mam zły gust i nie krytykował każdej rzeczy, którą sobie kupiłam to nie miałabym w podświadomości wrażenia, że klienci i pracownicy sklepów odzieżowych w myślach krytykują moje wybory i nie bałabym się robić zakupów w sklepach w których pracują moi znajomi. Wiem, że to brzmi jak wyznania osoby, która się kwalifikuje do natychmiastowego odwiezienia do psychiatryka... Aż tak źle jeszcze nie jest xd Ale nie mam pojęcia jak to zmienić. Nie wiem na ile to co o sobie słyszę jest prawdą, nie wiem czy jak zrobię albo powiem to czy tamto to czy to będzie ok czy nie... W dzieciństwie takie rzeczy mówią nam rodzice, a w dorosłym życiu powinniśmy już sami wiedzieć i nie mieć takich problemów jak ja. Jednak czasem coś idzie nie tak... Moja mama mnie krytykowała za wszystko, dlatego teraz nie wiem gdzie jest granica między tym czego faktycznie nie mogę, a co jest ok, bo wydaje mi się, że wszystko co zrobię i powiem będzie źle. Powiedzcie mi teraz... gdzie mogę się dowiedzieć "prawdy o sobie", jakim człowiekiem faktycznie jestem i co powinnam o sobie myśleć? Istnieje jakiś niepodważalny punkt odniesienia, który mi to powie? Pewnie nie ;) Więc nie mam pojęcia jak pozbyć się niskiej samooceny i braku pewności siebie. Jeszcze taki przykład sprzed tygodnia. Do sklepu w którym pracuję przyszły 3 mega pewne siebie, energiczne, idealnie wyglądające i wystrojone dziewczyny. Jedna z nich chciała kupić szpilki i poprosiła mnie o pomoc. Zaczęłam się stresować i myśleć, że pewnie zaraz się na mnie wkurzy, że jej pokazuję nie te, które jej się podobają albo że nie ma jej rozmiaru. Nie żeby była jakaś niemiła, ale jej pewność siebie sprawiła, że czułam się gorsza od niej. Dlaczego? W sumie nie wiem i jeszcze do tego nie doszłam... No absurd, co nie? Z innymi klientami tak nigdy nie miałam. Była też taka sytuacja, że w pracy dokładałam towar z wózków z dostawy. Podeszła do mnie koleżanką, spytała się czy wkładam to w półki, podała mi rękę i mi pogratulowała. A ja momentalnie zaczęłam mieć wątpliwości czy dobrze robię, przed oczami stanęła mi wizja układania wszystkiego od początku i tego że zaraz powie, że wszystko jest źle. Spytałam ze 2 razy czy to dobrze, że to robię, bo nie byłam pewna czy to było na serio czy powiedziała to z sarkazmem... Okazało się, że było dobrze xd Zmieniając temat, w tym roku chciałam pojechać do Wrocławia na jarmark bożonarodzeniowy, ale znowu mi się nie udało xd Wtedy kiedy mogłam to akurat miało padać. Przed świętami ogólnie było jakoś deszczowo. Może za rok w końcu mi się uda hehe Mam zamiar też założyć sobie w końcu konto na Netflixie i zacząć oglądać filmy. Planuję to od miesiąca i też jeszcze tego nie zrobiłam... Za to nagrałam ostatnio kilka filmików na mój sekretny kanał na Youtubie (nie pokazuję na nim twarzy jakby to kogoś interesowało) głównie o kosmetykach, ale nie tylko. Fajnie się bawię tworząc te filmiki xd Są po angielsku tak btw. Od nowego roku mam zamiar zacząć ćwiczyć, bo przytyłam (szczególnie na brzuchu) i czuję się z tym tragicznie... (yhym, już widzę jak będę to robić regularnie... Chciałabym) i zrobić sobie dietę bezglutenową. Nie ze względu na "modę", ale ze względu na moje problemy z jelitami. Ta dieta jest dla mnie ratunkiem. Dodatkowo powinnam wyrzucić z niej cukier, alkohol i mleko (mleka i alkoholu i tak nie piję, ale od cukru chyba się uzależniłam), a wrzucić dużo kiszonej kapusty i ogórasów. Chciałabym być zdeterminowana i trzymać się tego co sobie ustaliłam, ale nigdy mi się to nie udaje. To już wszystko na dzisiaj w tym wpisie. Zapraszam do czytania pozostałych :) Do zobaczenia!!
1 Comment
Gall Anonim
12/30/2018 10:36:50 pm
Każdy człowiek zmaga się z problemami bez wyjątku. Czy to jest osoba biedna (której problemem jest biedota) albo bogata ( która ma częściej problem z samorealizacją ) - każdego to spotyka. Różnica polega na tym, że jedna osoba o nich opowie/napisze ,natomiast inna już nie. Prowadząc ten Blog podjęłaś bardzo ważny krok w solucji Twoich "problemów" - jest to postawa godna uznania. Co do wpisu - Pamiętaj o tym, że ciężkie sytuacje hartują człowieka co niekoniecznie powinno dołować, a wręcz przeciwnie - Dodawać Dumy (ale bez przesady, dużo dumy to pycha). A z dumą przychodzi pewność siebie.
Reply
Leave a Reply. |