Czasem jest tak, że na jakimś etapie życia ktoś doświadcza bardzo dużo bólu. Kumuluje go w sobie, próbuje przetrwać ten czas, gdy on się rozlewa w jego ciele, stłumić go, ścisnąć w swoim sercu... Jednak jest go tak dużo, że po jakimś czasie przychodzi obojętność. Obojętność na to co się wokół dzieje. Wydaje się, że ból minął, bo przecież już dawno ta osoba przestała cokolwiek czuć. Cieszyłabym się gdyby tak było. Niestety rzeczywistość jest inna. Nic nie jest takie proste jak byśmy chcieli. Kiedyś zepchnęliśmy ból gdzieś do środka nas, bo nie potrafiliśmy sobie z nim poradzić. Przykryliśmy go obojętnością i brakiem uczuć. Myśleliśmy, że już go nie ma. Ale stłumione emocje zawsze wracają... Zawsze mamy nadzieję, że gdy znowu zaczniemy czuć to będzie pięknie i kolorowo. Nasze oczekiwania i nadzieje niestety nie sprawdzają się tak jak byśmy chcieli... Po wybudzeniu się z obojętności na pierwszy plan wybija się to z czym nie mogliśmy sobie poradzić kiedyś... Wcześniej cieszyliśmy się, że coś zaczyna w nas topnieć. Ale pod tym lodem spotkało nas rozczarowanie w postaci nowej fali bólu, którą ciężko powstrzymać. Trochę jak wypływającą wodę z pękniętej rury. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak jak kiedyś nie wiedzieliśmy co z tym zrobić, tak teraz też nie wiemy... To jest błędne koło, które może kręcić się w nieskończoność do końca życia, a my będziemy ciągle uciekać w obojętność, bo nie potrafimy sobie poradzić z własnymi emocjami. Aż w końcu umrzemy. Z własnej woli albo ze starości. Natknęłam się na ten obrazek i przypomniało mi się moje realistyczne wyobrażenie, które kiedyś miałam. Stałam w nim przed ogromną, wysoką, kamienną ścianą ustawioną koło kościoła Zbawiciela. To był taki mur. Nie był długi, ale kilkanaście razy wyższy ode mnie i trochę gruby. Ta ściana naśmiewała się ze mnie i drwiła. Był środek nocy. Nie mogłam w żaden sposób na nią wpłynać. Stałam przy niej i płakałam z bezsilności. Bałam się. Potem poszłam się przejść. Najpierw wokół kościoła, a potem dalej. W całym mieście nikogo nie było... Ulice były puste, nie było samochodów. Nie było NIKOGO. Nie miałam gdzie pójść. Była jedynie ta ściana, która sprawiała, że byłam nieszczęśliwa... Gra w życie. Czasem mam wrażenie, że relacje z ludźmi są grą, w której ma się kilka żyć. Za każdym razem, gdy zrobi się zły krok traci się życie. A kiedy tych złych kroków jest za dużo to mamy "GAME OVER". Koniec znajomości. Dzisiaj taki pesymistyczny wpis... Jak ostatnio większość mojego życia. Ale trzeba pamiętać, że to tylko gorsze dni, a nie złe całe życie... Chyba. Ostatnio natknęłam się na książkę PewDiePie - "Ta książka cię kocha" i znalazłam tam mnóstwo rozweselających stwierdzeń typu:
Na święta mam zamiar przeczytać książkę Rhondy Byrne "Sekret". Słyszałam dużo pozytywnych rzeczy na jej temat. Pomogła wielu osobom przejść przez negatywne myślenie. Nie wiem co jest w niej takiego, ale niektórzy wypowiadają się o niej tak jakby to była jakaś magiczna terapia. Zobaczymy ;p Inne sprawy. Zdałam sobie sprawę, że do świąt zostały niecałe dwa tygodnie... W tym czasie muszę dokończyć pierwszy rozdział mojej pracy licencjackiej, uczyć się na bieżąco i robić zadania domowe. Dodatkowo przydałoby się pomyśleć o prezencie dla mamy pod choinkę. Mam już pomysł. Zamówię zestaw kosmetyków Banii Agafii z ezebra.pl. Najpierw obczaiłam je na Cocolicie ale tam te rzeczy kosztują więcej. Już wybrałam maskę do twarzy, do ciała i do włosów raz peeling do stóp. W sumie mam na razie cztery rzeczy. Do tego będą słodycze. Przydałoby się coś jeszcze. Zazwyczaj robię coś własnoręcznie, ale na razie nie mam pomysłu... Dla taty też coś muszę wykminić, ale nie będę tutaj o tym pisać, bo jeszcze przeczyta xd Resztę prezentów dla dalszej rodziny robimy razem. Zaczęłam robić własnoręcznie kartki świąteczne. PIerwsza wyszła jakoś smutno, bo wybrałam ciemne kolory. Ale poza tym naprawdę dobrze wygląda (nie, żebym się chwaliła czy coś ;p). W następnym wpisie (mam nadzieję, że jeszcze przed świętami) wstawię wam zdjęcia moich kartek. Na koniec jakaś muzyka, żeby nie było tak smutno :)
Nothing to say here today.
0 Comments
Leave a Reply. |