Cześć! Mam wielką ochotę napisać dzisiaj wpis, ale i tak pewnie go jeszcze nie skończę, bo jest już piątek przed godz. 23:00. Za nami już święta... Chciałam napisać, że szybko minęły, ale to już jest nudna utarta fraza, bo po każdych świętach każdy to mówi. Czas w którym nie dodawałam niczego na bloga minął mi w różny sposób. Zabawne jest to, że przez pewien okres miałam świetny humor, dużo energii i takie "parcie do przodu" w kierunku przełamywania siebie i tworzenia swojej przestrzeni, a potem coś się zmieniło i to straciłam. Nie tak do końca, bo zawsze umiem się jakoś ponieść. Zacznę może od początku, bo mam wam trochę dzisiaj do opowiedzenia :) Przed świętami szukałam pracy dodatkowej (cały czas to robię) i znalazłam ogłoszenie o pracę dla ankietera w moim mieście. Zgłosiłam się i zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do biura. Tego samego dnia wieczorem dowiedziałam się, że zostałam przyjęta i następnego dnia miałam przyjść na 4-godzinne szkolenie. Przyszłam tam razem z drugim chłopakiem, który również się dostał. Okazało się, że mamy dużo wspólnych znajomych :) Na szkoleniu oprócz zapoznania się z firmą, wypełnialiśmy ankiety i umowy, a najwięcej czasu poświęciliśmy na... wypełnianie elektronicznych wniosków o założenie kont bankowych (7 lub 8). I teraz powiem wam o tym dlaczego NIE WARTO tego robić. Firmy takie jak ta opierają się na uczestnictwie w programach partnerskich. Polega to na tym, że nasz menadżer będąc w takim programie dostaje od 20zł do 100zł od każdej osoby, która założy sobie konto w banku z jego polecenia. Każdej takiej osobie oddaje jakiś procent swojego zarobku - od 5zł do 21zł. Wszystko byłoby super, gdyby zadanie polegało TYLKO na wypełnieniu wniosku i np. rozmowie z konsultantką banku oraz ocenie tego. Niestety, taka osoba za te 5zł do 21zł musi: wypełnić wniosek, porozmawiać z konsultantką, umówić się z kurierem, podpisać umowę, otworzyć konto, wpłacić pieniądze, które są potrzebne do otwarcia konta, przesłać screeny umowy i konta, ocenić kuriera, stronę i konsultantkę oraz zamknąć konto (jeśli ktoś chce oczywiście) po wpłynięciu wypłaty, a wcześniej pilnować czy nie ma dodatkowych kosztów prowadzenia konta i karty, a jeśli są to należy je uregulować. I tak około 7 razy, bo z każdego banku. I weź potem ogarnij te wszystkie konta... Dla porówniania taki menadżer w programie partnerskim dostaje dużo więcej kasy za dodanie ogłoszenia na OLX i poświęcenie czasu na "przeszkolenie" swoich "pracowników". To nie był pierwszy raz kiedy natknęłam się na takie coś. Wcześniej na OLX była osoba, która oferowała uczestnictwo w programie partnerskim ComperiaLead, a jak już się zarejestrowałam i naliczyła jej się prowizja za moją rejestrację to usunęła konto, a ja nie dostałam żadnych wskazówek jak z tego korzystać... Dodatkowo ta sama osoba dodała ogłoszenie, że szuka ludzi do wypełniania wniosków w internecie. Te wnioski to właśnie zakładanie kont w bankach. Szkoda, że nie dopisała co jeszcze trzeba zrobić oprócz wypełnienia samego wniosku... Zaczęłam już odbierać telefony pierwszego dnia, bo pomyślałam sobie, że chociaż bardzo nie chcę tego robić to przełamię się, ale wieczorem napisał do mnie kolega, że rezygnuje bo wg niego to nie ma sensu. Też zrezygnowałam. Na tym przykładzie nauczyłam się tego, że jeśli coś mi się nie podoba i bardzo mnie stresuje to nie muszę tego robić. Nie powinnam się zmuszać do czegoś czego nie chcę. Ostatni plus to to, że poznałam kolegę z którym mam wspólnych znajomych. A minus jest też taki, że dalej nie mam pracy. Święta spędziłam w domu i u babci. Pierwszy dzień u babci w Nowej Soli, a resztę w domu. W sumie to powinnam powiedzieć u cioci albo u wujka i u kotów, bo nie lubię mojej babci. Nie mamy złych relacji, nie o to chodzi. Nic do niej nie mam. Po prostu nie wchodzimy sobie w drogę i raczej ze sobą nie rozmawiamy. Babcia mi za bardzo przypomina moją mamę z zachowania. U cioci było dużo osób, jak w każde święta. Dokładnie to 19 :) Rodzina jest dużo większa, bo część mieszka w innych miastach. Brakowało mojego taty (nie miał ochoty jechać z moją mamą) i jeszcze kilku osób z NS. Pamiętacie jak pisałam, że mam zamiar zrobić kalendarz DIY? Już go zaczęłam. Na insta LINK dodałam stronę tytułową. Nie była ona inspirowana żadnymi pomysłami w internecie. "Czcionka" również jest "moja". Tak po prostu wpadł mi do głowy taki pomysł. Obrazki też nie są przerysowywane z internetu. Malowałam z wyobraźni, chociaż rzadko mi się to zdarza. Mam też już kolejną stronę z miejscem na wpisanie danych oraz skrócony kalendarz 2018 na kolejnej kartce. W trakcie tworzenia jest Year In Pixels czyli "rok w pikselach". Polega to na tym, że na każdy dzień jest jedna kratka, którą trzeba pokolorować zgodnie ze swoim nastrojem w danym dniu. Wszystkie kartki dodaję na bieżąco na Snapchata (x_daydreamer) i na MyStory na fejsie. Nie wiem co zrobię ze skończonym kalendarzem. Na razie go robię i nie myślę co będzie później :) To mnie odstresowuje. Wklejam wam 2 kolejne strony: Dalej ćwiczę (nie poddaję się) i wróciłam do diety 2xME po przerwie na święta. Cieszę się z tego :) Widzę już, że mięśnie brzucha się przebijają i talia robi się szczuplejsza. Bardziej to było widać niestety przed świętami niż teraz, ale będę pracować nad tym :) Czasem nienawidzę siebie za to, że za dużo myślę. W sumie zawsze jak za dużo myślę to potem żałuję. Nadużywam wyrażenia "w sumie"... Nieważne. Wiecie co? Tak sobie teraz pomyślałam, że mogę się podzielić na dwie "osoby" w tym kontekście. Jedna to ta, która za dużo myśli, wszystko analizuje, ma miliony domysłów na każdą wątpliwość, nigdy nie jest niczego pewna, denerwuje tym ludzi (kto by z takim człowiekiem wytrzymał?) i drugą "osobę", która ma dystans do wszystkiego, jest wesoła, nie przejmuje się tym czym nie trzeba, ma przez to dużo więcej energii do życia i nie jest toksyczna. Mieszkają we mnie te 2 "osoby" i chciałabym, żeby ta druga dominowała. Zauważyłam, że ciężko jest mi przejść od tej pierwszej "osoby" do tej "drugiej" i to się bierze z... braku bezpieczeństwa. Nie wiem czy mnie zrozumiecie, ale kiedy ma się jakieś wsparcie, wewnątrz siebie czy od innych, to dużo lepiej wszystko idzie i mniej się przejmujemy drobnymi rzeczami. A mi tego brakuje. Rozkładam czasem jedną rzecz na tysiące domysłów i analiz, co nic mi nie daje oprócz złego samopoczucia, bo to jest wykańczające psychicznie... Jest jakiś sposób na takich ludzi jak ja? Męczy mnie to. Najgorzej jest kiedy wszystko dzieje się w mojej głowie i tak naprawdę nie wiem co Ktoś inny myśli (np. o jakiejś sytuacji) i jak to odbiera, bo nie ma żadnej reakcji ze strony tego Kogoś. Wtedy ta moja pierwsza "osoba" tworzy różne dramy i przygnębiające scenariusze domysłów, z których każdy idzie w inną stronę. Porównuję tę sytuację do podobnej u znajomych, ale i tak nie wiem czy ten Ktoś kto zachowuje się wobec mnie tak samo jak znajomy wobec kogoś innego, myśli o mnie tak samo źle jak ten znajomy o kimś innym i czy ma takie same motywy... Wiem, skomplikowane. Za dużo myślę. I chyba się nie spytam, bo już całkiem się ośmieszę i wyjdę na jakąś desperatkę. Dawno nie robiłam zdjęć i pomyślałam sobie, że zrobię parę ujęć dekoracji wielkanocnych w domu. Jestem ciekawa jak to wyjdzie. Mamy dużo fajnych kurczaków i innych rzeczy. Będę już kończyć ten wpis, bo nie chcę żeby był za długi :) Zapraszam jak zwykle do komentowania, zadawania pytań czy pisania czegokolwiek w panelu na stronie głównej i do zaglądania na mojego bloga :) Do zobaczenia!
0 Comments
Leave a Reply. |